Kolorowe magazyny i różne portale
internetowe zasypują nas artykułami o tym jak być szczęśliwym w kilku krokach.
Tak naprawdę te porady wszędzie się powtarzają, jednak ludzie i tak to czytają –
w końcu gdyby było inaczej, cóż za sens istniałby w powielaniu schematów? W
prosty sposób świadczy to również o niezdolności ludzi do zastosowania się do
wymienionych porad. Przecież jeśli
wdrożymy je w nasze życie będziemy szczęśliwi i zniknie nasza potrzeba
czytania o tym po raz „enty”.
Żaden z tych artykułów rzecz jasna
nie jest specjalnie odkrywczy. Oto dowód:
Jakiś czas temu mój tato znalazł
tę książeczkę w naszej piwnicy. Wydrukowana
została w 1970 roku i wiele informacji w niej zawartych jest już nieaktualne
(jak np. wyższość margaryny nad masłem w każdym calu, czy zakaz spożywania
więcej niż dwóch jajek w tygodniu ze względu na dużą zawartość cholesterolu w
żółtkach), niemniej myślę, że te osiem krótkich porad zawartych pod tytułem „Recepta na szczęście” nigdy się nie
zmieni :)
Prawda, że identyczne z tym, co
serwują nam współczesne pisemka?