OK, przygotujcie się na dawkę hejtu.
Żyjemy w czasach, kiedy kobiety są bardziej męskie od mężczyzn, a
mężczyźni bardziej kobiecy od kobiet. Gdy widzę na różnych fotografiach czy
to na fejsbukowym profilu u znajomych, czy to na jakiejś stronie internetowej
facetów w rurkach, sukienkach, super-modnych i super-drogich ciuchach,
najlepiej z największym logo popularnej marki, facetów, którzy najbardziej przejmują
się tym żeby wyglądać modnie, upić się na imprezie i pochwalić głupotami, które
zrobili, facetów, których noga w najszerszym miejscu jest chudsza niż mój
biceps, kiedy co gorsza spotykam (coraz
częściej) takich na ulicy… Zaczynam się zastanawiać, czy kobiety takie jak
ja kiedykolwiek znajdą drugą połówkę.
Kiedy widzę kobiety, modelki,
aktorki, dziewczyny na ulicy w kusych ciuchach, ledwo-co-zakrywających
bluzkach, lub wręcz przeciwnie – fason victimkach wdziewających buty a’ la lekarskie chodaki czy nie daj Boże Crocksy, spodnie „żuliki” z większą ilością dziur niż
materiału, bluzkami zupełnie bez kształtu i pomysłu na wykonanie, kiedy widzę
kobiety załamujące ręce nad każdym problemem, który przecież JEST do rozwiązania,
kiedy słyszę kobiety plotkujące, gadające non stop ciuchach, facetach, fryzjerze i paznokciach,
a obśmiewające wszystko to co inne, dla nich dziwne, które palcem nie kiwną,
tylko wynajmą osobę mającą zrobić to za nie, kiedy widzę kobiety dominujące
wszystkich dookoła, robiące z męża pantoflarza, a z dzieci rozpuszczone bachory
– przy czym winę za całe zło zawsze da się na kogoś zrzucić, nawet na
nauczycielki, które źle wychowują (jakby to było ich zadaniem)… Nóż mi się w
kieszeni sam otwiera.
Kiedy słyszę młodzież – która nota bene sprawia, że w ich
towarzystwie czuję się naprawdę staro – z dumą przyznającą, że nie przeczytała
żadnej lektury ani nawet żadnej książki w ciągu ostatnich X lat, że olewają
naukę, bo to przecież bzdura, a mama zawsze kasę na zachci-
anki da… Mam ochotę
umrzeć, zanim oni skończą szkoły i pójdą do pracy.

Wszyscy są dobrymi krzykaczami, wszyscy potrafią się odszczeknąć,
wszyscy potrafią słownie zaatakować drugą osobę, najlepiej jeszcze anonimowo lub za plecami. Ale mało jest
ludzi przyzwoitych, inteligentnych, odważnych. Mało jest ludzi, z którymi można
godzinami rozmawiać lub godzinami komfortowo pomilczeć. Mało jest ludzi, przy
których czujemy się bezpiecznie. Dla mnie, kobiety – mało jest facetów, co do których miałabym pewność, że w razie
niebezpieczeństwa to oni będą mnie bronić, a nie na odwrót.

Gdyby teraz ktoś przez przypadek wywołał wojnę nie wiem, kto miałby w niej walczyć. Prawdziwych młodych, silnych i sprawnych fizycznie mężczyzn została już chyba tylko garstka, a te metroseksualne patyczki nie miałyby dość siły, żeby utrzymać broń. Nie mówiąc już o silnej woli i psychice w przechodzeniu przez to piekło. Kobiety za to prędzej by się zakłóciły na śmierć, albo strzeliły focha. Przynajmniej byłoby humanitarnie.
Jednak mam nadzieję, że wojna nie nadejdzie.
pics: www.theclassyissue.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz