Rzadko kupuję jakiekolwiek magazyny. Jeśli już, to jest to albo "Wiedza i Życie", albo "21. wiek", ewentualnie "Traveller" bądź "Voyager". Czasem uda mi się złapać nowy numer "Top Gear", który prenumeruje mój brat, i poczytać o samochodach. W większości jednak sobie odpuszczam - po co tracić pieniądze (8-11 zł, czasem nawet trochę więcej), skoro mam zbyt mało czasu na czytanie czegokolwiek, a wszystkie te informacje są i tak dostępne w Internecie? (OK, OK, nęci mnie magazyn "Nature", jednak cóż, cena wysoka, a nie wiem, czy i z moim fachowym angielskim coś bym zrozumiała ;)).
Jeśli natomiast chodzi o gazety typu Cosmopolitan, JOY, SHAPE, Avanti i co tam jeszcze "typowo kobiecego" - omijam szerokim łukiem! Te gazety oprócz zdjęć nie zawierają w sobie żadnej (a tym bardziej wartościowej) treści.
Muszę jednak przyznać, że dla kobiet lubiących sport i bycie fit na naszym rynku wybór wśród magazynów fitnessowych nie istniał. Prym wiódł wspomniany przeze mnie już SHAPE, któremu jednak daleko do miana magazynu fachowego. Aż w końcu wczoraj w kioskach pojawił się (jedyny póki co) poważny konkurent: Women's Health!
Z ciekawości poszłam do kiosku na Dworcu Głównym i kupiłam jeden egzemplarz. Po przejrzeniu całości i przeczytaniu większości artykułów postanowiłam podzielić się z Wami pewnymi uwagami, które pojawiły się w mojej głowie w trakcie lektury tegoż magazynu.
A czy student medycyny też się tu zalicza? ;) |
Ogółem z większością stawianych przez autorów tez bym się zgodziła. Podoba mi się również zachęcanie do choćby najmniejszych i najprostszych przejawów aktywności fizycznej - niemal każdy sposób "ruszenia tyłka" jest zbawienny dla naszego zdrowia. Stosunkowo dużo tu przepisów posiłków o niewygórowanej trudności (choćby w samym zdobyciu składników) plus przykłady ćwiczeń do wykonania nawet w domu (aczkolwiek większość z nich dobrze już wszystkim znana).
Jeśli chodzi o minusy, to tu bym miała trochę więcej do powiedzenia.
Fragment artykułu o hormonach |
(Ludzie błagam, wbijcie sobie do głowy - nie ma "dobrego cholesterolu HDL" ani "złego cholesterolu LDL"! Cholesterol jest tylko jeden, a HDL i LDL to lipoproteiny, związki składające się z białek i tłuszczy, które różnią się między sobą właśnie zawartością tych elementów. Obie te frakcje lipoprotein mają swoje zadanie w organizmie człowieka i obie są nam do życia potrzebne! Szerzej o tym może napiszę kiedy indziej).
Kolejny minus za hipokryzję. W jednym z artykułów czytamy, że produkty z napisem "light" tak naprawdę wcale nie są zdrowe (100% racji). Ale już kilka stron dalej widzimy reklamę na pół strony, w której ogłasza się firma produkująca żywność light! Ja wiem, że reklama to pieniądze, ale są pewne granice dobrego smaku...
Myślę również, że przydałaby się rubryka z modą sportową, nowościami, innowacyjnymi technikami i obiektywnym spojrzeniem co warto kupić, a co jest zwykłym bublem do obdzierania ludzi z pieniędzy. Tak samo z recenzjami miejsc, w których warto ćwiczyć - nie mówię tu o zwykłych, osiedlowych siłowniach, ale np. Gimnazjonach czy choćby nowinką w Polsce, którą jest Reebok Crossfit - ponownie, czy jest to ciekawa forma, czy normalna hala ze sprzętem, tylko o niebo droższa.
Dodatek w magazynie |
Wiem jedno - raczej nie skuszę się na kupno nowego numeru. Acha, jeszcze uwaga co do "gwiazdy z okładki": pogodynka? Serio?? Bardziej myślałabym tu o jakiejś gwieździe sportu lub personalnej trenerce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz